W dobie cyfrowych portfeli, aplikacji inwestycyjnych i kryptowalut, mało kto spodziewał się, że zegarki – klasyczne, analogowe lub nawet budżetowe smartbandy – wrócą jako sposób na pomnażanie pieniędzy. A jednak w 2025 roku rynek zegarków przeżywa drugą młodość. Co więcej, nie chodzi już tylko o prestiżowe modele z wyższej półki, ale również o produkty, które jeszcze niedawno uchodziły za masowe i niewarte uwagi, jak Smartband Giewont Black + pasek.
Coraz więcej osób traktuje zegarki jako alternatywę inwestycyjną. Owszem, zakup Rolexa czy Omegi wciąż bywa formą „zamrożenia” kapitału, ale bariera wejścia jest tu wysoka. Tymczasem segment średni i niski zaczyna być coraz bardziej interesujący – zarówno dla kolekcjonerów, jak i handlarzy. Popularność zegarków w stylu retro, modeli limitowanych, a także tanich smartbandów pokazuje, że na czasie da się zarabiać… nawet jeśli kosztował zaledwie kilkadziesiąt złotych.
Idealnym przykładem jest Smartband Giewont Black – produkt łączący funkcje sportowe, prosty design i niską cenę. Wbrew pozorom to nie tylko gadżet dla nastolatków. Na platformach sprzedażowych zestawy te zyskują popularność jako prezent, tani zegarek „na start” lub awaryjny dodatek. Co ciekawe, ograniczone dostępności kolorystyczne i dodatkowe paski zaczynają mieć wpływ na wartość zestawów. Popyt na konkretne warianty rośnie, a sprytni sprzedawcy potrafią wycisnąć z tego segmentu kilkadziesiąt procent marży.
Zarabianie na zegarkach w 2025 roku nie sprowadza się już do polowania na rzadkie modele w Szwajcarii. Liczy się skala, zrozumienie trendów i umiejętność szybkiego reagowania na popyt. Produkty takie jak Smartband Giewont Black + pasek to tylko jeden z przykładów, jak niszowy przedmiot może stać się źródłem przychodu – jeśli trafi się w odpowiednią niszę lub okazję.
W świecie, gdzie wszystko staje się cyfrowe, a inwestycje coraz bardziej abstrakcyjne, zegarki – nawet te tanie i proste – przypominają, że czas naprawdę może być wart pieniędzy. Trzeba tylko wiedzieć, jak go sprzedać.